Na czym polega czystość małżeńska?
Co najbardziej niszczy fizyczną bliskość między małżonkami?
Dlaczego w sypialni nie ma miejsca na kompromis?
I jak antykoncepcja kamienuje współczesne kobiety?
Na te i wiele innych pytań odpowiada ks. dr Marek Dziewiecki, psycholog, autor publikacji dotyczących kształtowania dojrzałej postawy wobec poszczególnych sfer ludzkiego życia, wychowania seksualnego, formacji sumienia i dojrzałej religijności, rozmawia Magdalena Guziak-Nowak.
– Fakt ten podkreśla autonomię mężczyzny i kobiety w wyborze małżonka. Nikt nie może im niczego w tym względzie narzucić. Nawet Bóg! Błędne jest przekonanie, że to Bóg zsyła komuś „drugą połówkę”, a zadaniem człowieka jest odnaleźć „tę” osobę. Miłość małżeńska to pomysł Boga, ale Stwórca respektuje wolność człowieka w wyborze żony czy męża. Podpowiada natomiast kryterium wyboru: powinna to być taka osoba, która potrafi kochać na zawsze. Roztropny człowiek konsultuje się z Bogiem, rodzicami, duszpasterzem, ale ostateczna decyzja – i związane z nią ryzyko! – spoczywa na narzeczonych.
– Gdy narzeczeni ślubują sobie nieodwołalną miłość, kapłan jest urzędowym świadkiem tej ich decyzji. Zanim to nastąpi, jest on zobowiązany do solidnej weryfikacji tego, czy ona i on dorośli do wiernej miłości w dobrej i złej doli, na zawsze. Sakrament małżeństwa to nie jedno z praw obywatelskich, z którego każdy może korzystać. To spotkanie Boga z Jego przyjaciółmi, którzy z Jego pomocą ślubują sobie miłość z najwyższym, Bożym znakiem jakości.
– Modne obecnie ideologie przeceniają możliwości człowieka i mówią o spontanicznej samorealizacji czy o wychowaniu bez stresów. Po grzechu pierworodnym to, co dobre, prawdziwe i piękne, jest trudne. Spontanicznie można się krzywdzić, ale nie rozwijać. Możliwa jest spontaniczna autodestrukcja, na przykład w postaci narkomanii, alkoholizmu czy egoizmu. Spontanicznie przychodzi nam uczenie się języka ojczystego, jedzenia czy poruszania się. Miłość, odpowiedzialność czy wolność to postawy, które wymagają od człowieka dyscypliny i wysiłku.
– Tak, ale wyłącznie wtedy, gdy jest przejawem popędu czy pożądania, a nie miłości. Jeśli jest ono wyrazem miłości, to wiąże się z rozwagą, delikatnością, wrażliwością na wrażliwość małżonka, a taka postawa nie jest czymś spontanicznym, lecz przemyślanym. Wymaga bogatego człowieczeństwa. Dla erotomana pójście do prostytutki jest spontaniczne. Jednak współżycie w małżeństwie, które wyraża miłość i czułość, a nie pożądanie, to coś zupełnie innego.
– Pierwsze polecenie, jakie Bóg kieruje do mężczyzny i kobiety, brzmi: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1, 28). Seksualność małżonków na kartach Pisma Świętego traktowana jest jako symbol bliskości i miłości Boga wobec człowieka. Jednocześnie Biblia tchnie realizmem, gdyż Bóg jest realistą, który nas rozumie, a nie tylko kocha. Właśnie dlatego Pismo Święte ukazuje sytuacje, w których współżycie seksualne staje się przekleństwem. Dzieje się tak wtedy, gdy ktoś redukuje siebie do ciała i popędu, a drugą osobę traktuje jak rzecz.
Wypaczenie seksualności grozi nawet ludziom, którzy osiągnęli wysoki poziom duchowy i religijny. Przykładem jest król Dawid, który służył Bogu szczerze i z radością, ale w godzinie kryzysu stał się cudzołożnikiem i mordercą. Ta sama seksualność, która w małżeństwie jest błogosławieństwem, poza nim może stać się źródłem przemocy, chorób, a nawet śmierci. Nawet świeckie systemy prawne zakazują większości wyobrażalnych zachowań seksualnych, gdyż prowadzą one do dramatycznych krzywd i cierpienia.
– Zdecydowanie bliżej 18! Optymalny okres to czas między 21. a 25. rokiem życia. Jeśli ktoś rozwija się prawidłowo, rośnie w łasce i mądrości u Boga i ludzi, to w tym wieku jest już na tyle dojrzały, by zawrzeć szczęśliwy i trwały związek małżeński. Dlaczego nie później? Choćby ze względu na zegar biologiczny: na tym świecie nie żyjemy wiecznie. Młodzi małżonkowie mają największe szanse na to, by tryskać wzajemną miłością z młodzieńczym entuzjazmem.
– Krzywdą jest cudzołóstwo, czyli współżycie pozamałżeńskie. Nie istnieje coś takiego jak współżycie przedmałżeńskie, gdyż – jeśli doszło do współżycia przed ślubem – to ona i on nie mają gwarancji, że się pobiorą. Mogą mieć jedynie taką nadzieję, ale żadna ze stron nie jest do tego zobowiązana. Doświadczenie uczy, że po takim współżyciu mężczyzna często oddala się, znika. Większość ludzi chce pobrać się z kimś, kto szanuje samego siebie i kto przygotowuje się do małżeństwa, opierając się na miłości, a nie na seksualności. Również taki mężczyzna, który ma trudności w panowaniu nad popędem, nie chce żony, która współżyła z kimś przed ślubem. Choćby z nim! Jeśli dochodzi do współżycia przed ślubem, to wcześniej czy później ona i on zaczną mieć żal do siebie. Chowają się przed Bogiem, jak Adam. Do końca życia będą mieli wątpliwości, czy ta druga osoba zachowa wierność po ślubie.
– To bardzo trafna obserwacja! Wziąć dziewczynę za rękę to nie to samo, co wziąć rękę dziewczyny. W pierwszym przypadku chłopak skupia się na osobie, na jej przeżyciach i potrzebach, a w drugim – jedynie na jej ciele oraz na własnej przyjemności. Jeśli mąż poczuje podniecenie, może przytulić się do żony, szeptać jej czułe słowa i dawać znaki bliskości, które ją wzruszą. Ale jeśli zauważy, że żona nie chce dziś współżyć, uszanuje to.
Kilka lat temu jeden ze znajomych Włochów powiedział mi, że bardzo kocha żonę, ale ona od roku unika współżycia. On na razie nie ma odwagi wprost o tym z nią rozmawiać i cierpi, ale pozostaje jej wierny i ją szanuje. To sprawia mu wielką radość. Gdy ktoś twierdzi, że musi współżyć określoną liczbę razy w miesiącu, to jest niezdolny do miłości i pusty duchowo, gdyż duchowość zaczyna się od odkrycia, że nie jestem tylko ciałem.
– Na kompromisy można godzić się jedynie w sprawach drugorzędnych – w kwestii gustów i smaków czy w kwestiach, które nie odnoszą się do zasad moralnych i sumienia. W miłości i mądrości kompromisów być nie może. Rodzic może być tolerancyjny w kwestii tego, jakiego koloru czapkę włoży dziecko zimą: niebieską czy czerwoną, ale czapkę włożyć musi. Na kompromisy można pójść w kwestii spędzania wolnego czasu czy wyjazdu na wakacje. Jeśli natomiast żona nie czułaby się kochana, gdyby doszło do współżycia w danej sytuacji, to mąż powinien to respektować. Zmuszanie jej byłoby okrucieństwem i umieraniem jego miłości do niej.
– Dlaczego żona, a nie mąż?! Fundamentem małżeństwa jest miłość. Ustępowanie za cenę sumienia czy krzywdy to rezygnacja z miłości i początek kryzysu małżonków. Kochający mąż nigdy nie oczekuje kompromisów w sprawach regulowanych Dekalogiem czy innymi normami moralnymi.
– Z pewnością nie popiera. Ta wiadomość mnie szokuje! Jest to stawianie seksu w centrum uwagi i kosztem miłości! To pośrednie promowanie uzależnień, a nawet patologii. Szukanie akcesoriów seksualnych to przejaw skupiania się na popędzie zamiast na kochanej osobie. Z gadżetów korzystają erotomani, u których stopniowo spada wrażliwość na dotychczasowe bodźce.
W małżeństwie atrakcyjna jest osoba, a nie współżycie. Nawet gdyby mąż miał problemy z erekcją, to najlepszą pomocą jest wtedy klimat bezpieczeństwa, który tworzy kochająca i wrażliwa żona. Współżycie w małżeństwie to nie skutek podniecenia, lecz jeden ze sposobów komunikowania miłości.
– Nie boi się tego słowa, lecz demaskuje fakt, że odrywa ono seksualność od miłości i płodności. Narzeczeni deklarują, że chcą przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Bóg ich obdarzy, a nie że będą bawić się „seksem”. Seks interesuje erotomana czy prostytutkę. Małżonków interesuje wzajemna miłość, czułość i płodność.
– … ale są zrozumiałe jedynie dla fachowców. Trzeba unikać obydwu tych skrajności i naśladować Jezusa, który o wszystkim potrafił mówić językiem zwyczajnym, prostym i jednocześnie precyzyjnym.
– To dziwny pomysł. Zawieranie małżeństwa z takim nastawieniem byłoby wręcz nieważne. Tym się różni małżeństwo od zwykłej przyjaźni, że małżonkowie cieszą się także fizyczną bliskością i chcą współżyć seksualnie. Idea białego małżeństwa wynika z błędnego przekonania, że seksualność małżonków to „gorszy” rodzaj czystości niż czystość osób, które nie zawierają małżeństw. Takie przekonanie jest sprzeczne z Biblią. Sens ma natomiast powstrzymywanie się od współżycia wtedy, gdy ktoś po rozwodzie żyje w związku cywilnym. Jest to warunek korzystania z sakramentów świętych.
– Żyjemy po grzechu pierworodnym i zdrowe poczucie wstydu oraz potrzeba intymności są czymś pozytywnym i rozsądnym. Tylko człowiek prymitywny ma wszystko na pokaz.
– Jedno nie ma nic wspólnego z drugim! Człowiek, który kocha, nie pomyśli nawet o pornografii. Przeciwnie, cierpi wtedy, gdy widzi tych, którzy się poniżają przez nagrywanie treści pornograficznych albo korzystanie z nich.
– Niektórzy z tych seksuologów są już skazani za pedofilię czy dziecięcą pornografię. Ich poglądy nie mają nic wspólnego z prawdą, miłością czy psychologią rozwojową, a za to wiele wspólnego z ich życiorysem albo z zaleceniami ich medialnych czy finansowych sponsorów.
– Choćby to, że trzeba się „sprawdzić” przed ślubem. W rzeczywistości przed ślubem trzeba sprawdzić dojrzałość i zdolność do miłości, bo to fundament dopasowania się męża i żony w każdej sferze życia!
– Najpierw potrzebna jest trafna diagnoza. Zwykle trudności seksualne są objawem poważniejszego kryzysu: miłości, odpowiedzialności, wierności. Najlepszej pomocy udzielają małżonkom ci, którzy uczą kochać, nawracać się, odzyskiwać nadzieję. Trzeba przezwyciężać przyczyny, a nie jedynie symptomy problemu.
– To prawda. Kapłani powinni wszystkim ludziom proponować optymalną drogę życia: w czystości i świętości, ale też pomagać wracać na tę drogę tym, którzy z niej zeszli. Ważne, by taki powrót nie wynikał ze strachu przed chorobami wenerycznymi czy zdradami, ale z miłości do Boga, z troski o samego siebie oraz z szacunku do drugiej osoby.
– Małżonkowie czyści współżyją wyłącznie wtedy, gdy jest to wyrazem ich wzajemnej miłości, a nie popędu czy potrzeb emocjonalnych. Czystość to nie lęk przed seksualnością, ale postawienie osoby i miłości ponad popędem i seksualnością.
– Egoizm, wulgarność, brak szacunku i delikatności, skupianie się na technice współżycia, a także oczekiwanie, że seksualność wystarczy komuś do szczęścia.
– Szczerze, z prostotą i z miłości. Dojrzały ksiądz pomaga penitentom przez to, że o tych kwestiach mówi rzeczowo i pogodnie w czasie homilii, rekolekcji, w konfesjonale. Także w obliczu kogoś, kto bardzo zgrzeszył, spowiednik powinien pamiętać, że to człowiek, który cierpi i chce się zmienić. Zasługuje na szacunek i pomoc w przemianie życia.
– Można, podobnie jak można modlić się przed wspólnym robieniem zakupów czy wspólnym sprzątaniem domu. Współżycie seksualne małżonków to nie jakaś wyizolowana akcja, jak w przypadku prostytucji, lecz jeden z elementów ciągłego wyrażania wzajemnej miłości. Jeśli małżonkowie współżyją wieczorem, to naturalne jest, że wcześniej się modlą. Szczęśliwi małżonkowie każdego wieczoru chętnie modlą się razem!
– Pierwszym sensem współżycia jest komunikowanie miłości. Narzeczeni nie ślubują sobie płodności, lecz miłość. Z woli Stwórcy płodność obejmuje mniej niż jedną trzecią cyklu. Rodzicielstwo powinno być potwierdzeniem wzajemnej miłości małżonków i być ofiarne, gdyż nie istnieje rodzicielstwo wygodne.
– To współczesna forma kamienowania kobiet. W Starym Testamencie współżyjących poza małżeństwem kamienowano, a dziś mężczyźni, dla których popęd jest ważniejszy niż człowiek, każą kobietom niszczyć zdrowie fizyczne i psychiczne przez przyjmowanie zbędnych dla organizmu hormonów. Odpowiedzialne rodzicielstwo powinno być osiągnięte odpowiedzialnymi metodami.
– Trzeba wtedy wyjaśnić, że antykoncepcja nie chroni przed niechcianą ciążą i że prowadzi do aborcji. Badania wykazują, że ponad 70 proc. kobiet poddających się aborcji, stale stosowało antykoncepcję. Dojrzali małżonkowie mają lepszą alternatywę: poznają cykl płodności i potrafią świadomie kierować seksualnością. Jeśli mimo takiej wiedzy ktoś przymusza do stosowania antykoncepcji, to druga osoba nie powinna godzić się na współżycie.
– Czule i dyskretnie! Intymne znaki bliskości powinni rezerwować do kontaktów sam na sam. Dzieci nie potrzebują rodzicielskiego ekshibicjonizmu, lecz pomocy w uczeniu się szacunku dla osób drugiej płci i w komunikowaniu miłości w sposób czysty i taktowny.
– To mentalność przegranych. Ludzie mądrzy pytają Boga i ludzi o to, co jeszcze mogą uczynić, aby kochać bardziej niż dotąd.