Jest to naturalna konsekwencja punktu pierwszego i prosty wniosek płynący z naszego fragmentu: „We czci niech będzie małżeństwo…”. Jeżeli małżeństwo ma być we czci, to małżonkowie muszą w niej mieć siebie nawzajem.
Kto dla ciebie jest najważniejszą osobą ?
Wszystkie te osoby są ważne, ale…
OD DNIA ŚLUBU DO KOŃCA ŻYCIA NAJWAŻNIEJSZĄ OSOBĄ DLA ŻONY STAJE SIĘ MĄŻ, DLA MĘŻA ŻONA!!!
Wiemy, że nie jest to wcale takie oczywiste. Znam takie związki, które rozpadły się z powodu zlekceważenia tej hierarchii, ale też wiem, jak w praktyce trudno trwać w takim myśleniu.
W ostatnim okresie dosyć często mam okazję głosić nauki na temat wartości małżeństwa w Parafiach w czasie mszy niedzielnych. Wówczas, przy tym punkcie, zwracam się najpierw do seniorów, używając dosyć mocnych słów: „Nie mamy prawa od naszych zamężnych dzieci oczekiwać, aby nas bardziej kochały od współmałżonka. Dla naszej zamężnej córki najważniejszy jest jej mąż, dla naszego żonatego syna, jego żona. My rodzice wycofujemy się na trzecie miejsce” (gdyż potem ich dzieci, a dopiero po nich rodzice). Po nauce w dużej Parafii podszedł do mnie mężczyzna i ze łzami w oczach mówił: „Na potwierdzenie słów, które pan przestawił chciałem powiedzieć, że jesteśmy przykładem małżeństwa, które się rozpadło w dużej mierze przez teściów. Od początku mieszkaliśmy z rodzicami żony. Miało to też dobre strony: przypilnowanie dziecka, mniejsze, bo wspólne opłaty. Jednak już na stercie oni prawie wszystko nam narzucali i planowali. Przez 12 lat małżeństwa- już jesteśmy po rozwodzie- na wszystkie urlopy jeździliśmy z teściami. Często powtarzali, że jeżeli u nich mieszkamy, to mają prawo nam pewne rzeczy narzucać. Nawet przy mnie wydawali żonie polecanie, nie biorąc pod uwagę mojego zdania. To było chore. To był z ich strony szantaż. Ja przez te 12 lat nigdy nie słyszałem, ani nie czułem, że jestem dla żony najważniejszy. Dla niej najważniejsi byli jej rodzice, ale oni w niej sami takie myślenie wytwarzali i utrwalali”.
Również my, małżonkowie musimy sobie to powiedzieć, że od dnia zawarcia małżeństwa kochani rodzice nie mogą być dla nas najważniejsi, chociaż bardzo dużo im zawdzięczamy, a czwarte przykazanie Dekalogu nakazuje czczenie rodziców, szacunek dla nich, wspieranie na starość, opiekę, uznawanie ich autorytetu. Nie stoi to jednak w sprzeczności z innymi tekstami biblijnymi. W „Księdze Rodzaju” czytamy:
”Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24).
Wszystko jest tu ważne: kolejność- opuszczenie, połączenie, jedno ciało, ale i treść tych wyrażeń. Posłużę się wypowiedzią Waltera. Trobischa, znanego autorytetu z tej dziedziny:
„Podobnie, jak nowo narodzone dziecko nie może rosnąć, zanim nie zostanie odcięta jego pępowina, tak też nie może wzrastać i rozwijać się małżeństwo, o ile nie nastąpi rzeczywiste odejście, wyraźne oddzielenie się od swojej rodziny.(…) Nie są to dwie połowy, tworzące jedną całość, lecz dwie całości tworzące całkowicie nową całość. Jest to stanie się jednym ciałem” .
Kiedy prowadzę wspomniane nauki zawsze zwracam się także do kobiet, przypominając, że mają one jeszcze jedną płaszczyznę, bardzo utrudniającą utrzymywanie hierarchii osób w małżeństwie, a jest nią macierzyństwo. To niewątpliwie piękna, wielka i tajemnicza płaszczyzna, ale nie może macierzyństwo być ponad małżeństwem, a miłość macierzyńska ponad miłością małżeńską. Jakże ważnym argumentem jest ten, że właśnie dla dobra naszych dzieci nasza miłość małżeńska jest priorytetowa, a my dla siebie najważniejsi. Jednak najważniejszym argumentem jest sakramentalność naszego związku. W najważniejszym dla nas dniu wypowiadamy najważniejsze słowa, jakie człowiek kieruje do drugiej osoby. Bardzo ważne są tu także okoliczności: Pan Bóg, kapłan, świadkowie i dziesiątki osób w kościele. Wówczas mówimy do siebie z imieniem: „…ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Rodziców trzeba kochać, szanować, wspierać, dzieci także powinniśmy kochać, wychowywać, troszczyć się o nie, ale tylko współmałżonkowi, w takich okolicznościach, ślubuje się miłość. Kiedy staniemy na sądzie Bożym, trzeba nam będzie zdać sprawę z tej przysięgi, to nie są żarty. Najpierw i przede wszystkim będę musiał powiedzieć Jezusowi jakim byłem mężem dla mojej żony, jak wywiązałem się z realizacji treści tej przysięgi.
Podpowiadam mężczyznom, że kiedy narodzi się dzieciątko i żona zaczyna poza nim świata nie widzieć, to nie mamy się obrażać, lecz delikatnie przypominać, że to małżeństwo jest najważniejsze, a my dla siebie najważniejsi. Najlepiej to robić pomagając żonę w pracy przy dziecku, będąc przy niej, kiedy ona karmi, pielęgnuje, wychodząc razem na spacer. Trzeba, panowie, tak delikatnie prosić o miłość, o czułość wręcz żebrać o nią, a nie obrażać się. Ale też dobrą metodą jest włączenie od czasu do czasu, w tych wczesnych miesiącach macierzyństwa, filmu z dnia ślubu, ustawionego tylko na jeden moment, właśnie na chwilę, w której wypowiadamy sobie treść przysięgi. I wtedy czule powiedzieć do żony: „zobacz skarbie, komu ślubowałaś miłość, nie naszemu dzieciątku, tyko mi”.
Badanie potwierdzają, że odsunięcie męża przez żonę po narodzinach dziecka bardzo często prowadzą do nadużywania alkoholu przez niego, do uzależnienia. Jest to bardzo trudny moment w małżeństwie, z którym kobieta sobie poradzi, bo ma dzieciątko, jednak ojcostwo nie absorbuje mężczyznę uczuciowo w takim stopniu, jak kobietę macierzyństwo. Dla niego ona ciągle jest najważniejsza, jej pragnie, od niej oczekuje czułości i wsparcia. Jeśli tego nie otrzyma, bardzo szybko się pogubi. Jednak, kiedy pogubi się mężczyzna, wówczas zaczyna się chwiać małżeństwo i rodzina.
Lubię też, wracając do relacji z rodzicami, dzielić się receptą na to, aby współmałżonek kochał, albo chociaż szanował, twoich rodziców, swoich teściów. Nie będzie z tym problemów, jeśli ty będziesz kochał/a ją/jego. Jeżeli czuję się kochany przez żonę, wiem, że dla niej najważniejsze jest nasze małżeństwo, a ja najważniejszą osobą, wówczas teściowie nie są dla mnie zagrożeniem i konkurencją, nie mam powodów, aby ich odrzucać, czuć do niech niechęć.
„Jeśli zaniedbasz swojego współmałżonka w procesie wychowywania dzieci, nie wyświadczysz tym przysługi swoim dzieciom.
W układzie słonecznym naszej rodziny, nasze małżeństwo jest słońcem, a dzieci planetami, a nie odwrotnie” .