Dotyk zakochanych narzeczonych bywa wkroczeniem w zupełnie nowe doświadczenie kochania i bycia kochanym, inne od pieszczot rodziców i przyjacielskich uścisków. Czułość i subtelność takich gestów jest przeżyciem bardzo poruszającym, świeżym, niezapomnianym, "terapeutycznym". Jednak jeśli te dłonie zaczynają zatracać samoopanowanie i wędrują pod ubranie, szukają nagości, jest to alarm, że coś jest nie tak. Nie należy na to sobie i ukochanej osobie pozwalać. Nagość jest zarezerwowana dla małżonków. Jak pisaliśmy, ukazując znaczenie seksu: nagość wyraża coś, do czego w budowaniu naszej miłości długo się dochodzi. Jest znakiem ostatecznego, nieodwołalnego, przemyślanego odsłonięcia najintymniejszych obszarów "Ja" i – więcej - powierzeniem ich ukochanemu. Jest tylko jedna rzecz, jak zauważa Karol Wojtyła, która bezpiecznie "absorbuje" wstyd nagiego ciała: to miłość, ta, która poznała prawdę o osobie i chce swoje życie tej prawdzie na zawsze i bez względu na wszystko oddać. Akt ten "najbezpieczniej" dokonuje się już w małżeństwie wyrażającym wewnętrzną gotowość; dla wierzących ma znaczenie sakramentalne.