Jakiś angelizm, poczucie posiadania absolutnej, wręcz nadludzkiej mocy nad swoją seksualnością, musi kierować narzeczonymi, którzy, pragnąc wstrzemięźliwości, ryzykują wspólne zamieszkanie pod namiotem czy we wspólnym mieszkaniu. Tymczasem "wystawianie się na pokusę", choć nie jest równoznaczne z "szukaniem okazji" do grzechu, jest także postawą braku czujności i rozwagi w panowania nad namiętnymi poruszeniami cielesnymi. Spotkałam się także parokrotnie z sytuacją, gdy narzeczeni z przyczyn zawodowo-wyjazdowo-prawnych przyspieszali ślub cywilny, w nieco odleglejszym terminie planując kościelny. Należy uczulić na mogące wówczas zaistnieć wrażenie małżeństwa, zwłaszcza, że w oczach wielu młodzi już nim są: owa iluzja osłabia niekiedy niezłomność trwania w narzeczeńskich postanowieniach.