Uwaga

Granice przyzwoitości w narzeczeństwie - Argument miażdżący przemawiający za określeniem granic: chaos

Argument miażdżący przemawiający za określeniem granic: chaos

Jak przytacza na swoim blogu (poświęconym dyskusji o moralności małżeńskiej w świetle nauki Kościoła) A. Sporniak, w 1951 roku Pius XII mówił: "Czyńcie wszystko, co możliwe, by przeszkadzać rozszerzaniu się literatury, która uważa się za uprawnioną do opisywania szczególików z intymnych przeżyć małżeńskich pod pozorem nauczania, kierowania, zabezpieczania małżonków", ponieważ "dla zabezpieczenia zaniepokojonych sumień małżonków wystarczy przeważnie sam ich zdrowy rozum, ich naturalny instynkt, krótkie pouczenie o jasnych i prostych zasadach moralności chrześcijańskiej". Jeszcze nie tak dawno Kościół był jak najdalszy od podejmowania etyki życia seksualnego i problematyki "granic". Szerzenie wiedzy na temat seksualności mogło zakończyć się ekskomuniką.

I choć dziś Kościół niesłychanie afirmuje seksualność w swoim oficjalnym nauczaniu, panuje atmosfera "oddolnego" chaosu i duszpasterskiego nieuporządkowania podstawowych zagadnień z tej dziedziny. Z jednej strony ciąży na nas spuścizna wcześniejszego nauczania ganiącego wszelkiego rodzaju analizy dotyczące sfery intymnej, z drugiej strony podnoszą się głosy zapotrzebowania na wyczerpujące analizy z duchowości i etyki seksualności. Analizy, które się pojawiają, bynajmniej nie ułatwiają małżonkom życia. Podczas gdy ks. Paczos pisze, że świętości nie osiągnie nigdy małżeństwo, które współżyje seksualnie ("Znak" 11/2006), o. Knotz promuje nową duchowość małżeństwa ukazującą sakramentalną świętość seksu i jego nadprzyrodzony charakter (Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem). Podczas gdy o. Szyran poucza o grzesznym charakterze fantazji seksualnych ("Homo Dei" 4/2006), o. Prusak przekonuje: "radość czerpana z (... ) relacji seksualnej (... ) nie obejdzie się bez wsparcia fantazji seksualnych" ("Gazeta Wyborcza" 13.06.2007). Kwestia moralnej konotacji namiętności i pożądania jest również wyjątkowo niejasna. W świetle tego typu sprzeczności i wątpliwości zasady małżeńskiej moralności chrześcijańskiej przestają być już tak "jasne i proste", jak chciał Pius XII. Wydaje się zatem, że postulat wprowadzenia ładu do nauki o moralności płciowej poprzez uszczegółowienie granic jest już nie tyle naglący, co alarmujący.