Uwaga

Miłość Małżeństwo Rodzina

Rodzina Bogiem silna - Wanda Półtawska

Czystość małżeńska

Pojęcie „czystości małżeńskiej” napotyka na pewne trudności – niekiedy ludzie nie bardzo rozumieją jej znaczenie: znają pojęcie „czystości przedmałżeńskiej”, które odnosi się do braku współżycia, do dziewictwa. W małżeństwie, gdzie, jak uważają, współżycie jest dozwolone, nie widzą problemu czystości. A przecież realizacja małżeńskiego współżycia cielesnego może – i powinna – służyć świętości. Paweł VI mówi pięknie o tym współżyciu jako o miłości, w której kocha się współmałżonka „dla niego samego, szczęśliwy, że może go wzbogacić darem z samego siebie” („Humanae vitae” n. 9).

Pojęcie daru osoby zjawia się także często w nauczaniu Jana Pawła II. który w swoim studium o miłości małżeńskiej („Miłość i odpowiedzialność”) przestrzega przed postawą posiadania i mówi za św. Augustynem, że człowiek nie ma prawa używać (uti) drugiego, ale może się nim cieszyć (firn). W pożyciu małżeńskim łatwo, szczególnie u mężczyzn, o postawę posiadania – „biorę sobie” drugiego człowieka. Dar osoby dla osoby jest jednak tym wielkim, a zarazem trudnym darem, bo mimo tego, że osoba oddaje się drugiej, ta druga nie ma prawa jej sobie przywłaszczać, a więc traktować jak rzecz i w ten sposób poniżać. Człowiek nigdy nie jest, nie może być traktowany tylko jak rzecz, ale zawsze jako osoba. Odpowiedz więc na dar otrzymany nie może być przywłaszczeniem, ale ma budzić wdzięczność – wdzięczność za dar. W małżeństwie ten dar jest niewymierny, totalny, małżonkowie oddają się sobie na całe życie i obdarowują się także ciałem. W tym obdarowaniu kryje się właśnie niebezpieczeństwo niewłaściwego, nieświętego sposobu realizowania przywileju małżeńskiego – aktu jednoczącego ich dwoje.

Akt małżeński może i powinien być święty, ale nie staje się takim automatycznie, tylko dlatego, że dane osoby są do niego uprawnione z racji sakramentu. Do świętości aktu nieodzowne są warunki, które sprawiają, że jest to zjednoczenie o wymiarze czynu dobrego i świętego. Akt taki musi być wolny, a więc podjęty za obopólną zgodą, nie może być wymuszony, narzucony siłą czy szantażem – ma wyrażać ich wzajemną miłość – wolną. Musi być aktem intymnym, zakrytym przed ludźmi, jedynie – jak wszystko – odkrytym przed Bogiem (omnia nuda ei aperta ad oculos tuos), nie może być więc ani oglądany, ani fotografowany, ani pokazywany: wówczas staje się od razu poniżony, staje się pornografią. Ma to być akt głęboko ludzki w sposobie realizacji, nie może być więc naśladownictwem zachowań animalnych, ma dać szansę pełnego zrozumienia wzajemnego, gdy ludzie patrzą sobie twarzą w twarz: spojrzenie ludzkie ma przecież moc przekazywania miłości.

Wreszcie zaś nie może to być akt przeciwko życiu, a więc nie może być sztucznie ubezpłodniony, choć z istoty rzeczy, z uwagi na fizjologię kobiety częściej jest pozbawiony mocy twórczej – akt płodny jest sytuacją wyjątkową i zachodzi najwyżej kilkakrotnie w życiu małżonków. Do świętości aktu nie należy płodność, ale zgodność z naturą – owoc ich działania, dziecko, jest przecież dziełem Stwórcy, oni są tylko współpracownikami Boga w dziele stwarzania. Oni mają odczytać Boży plan i realizować go. Ubezpłodnienie jest zawsze przeciwko Stwórcy, jest grzechem przeciw pierwszemu Bożemu przykazaniu. Wszelka antykoncepcja jest zawsze działaniem przeciwko naturze człowieka i przeciwko planowi Bożemu – to tak, jakby człowiek chciał poprawiać Boga. Grzechem przeciwko świętości rodziny jest współżycie z użyciem środków zwanych antykoncepcyjnymi i/lub zachowanie uniemożliwiające zjednoczenie komórek rodzicielskich. Wokół antykoncepcji narosło wiele błędnych poglądów, częściowo spowodowanych nieprecyzyjnymi informacjami ze strony świata lekarskiego.

Lekarze, proponując takie czy inne środki, nie podają całej prawdy. Podczas wizyty w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jan Paweł II użył sformułowania, które tu warto przytoczyć; powiedział on: „Nie każda nauka jest prawdziwa i nie każda prawda jest naukowa”. Właśnie w przedmiocie antykoncepcji obserwujemy nieprawdziwe informacje podawane przez medycynę. Już sama nazwa „środki antykoncepcyjne”, używana w zastosowaniu do aktualnie proponowanych środków jest nieprawdziwa, bowiem medycyna nie zna żadnego środka, który działałby „przeciw conceptio”– przeciw samemu poczęciu. Zapłodnienie, moment rozpoczęcia się ludzkiego życia okryte jest głęboką tajemnicą, dzieje się to w kobiecie – w tajemniczym łonie matki, głęboko ukryte – nie jest to czyn ludzki, ale dzieje się samo siłami natury. Dla człowieka wierzącego „siły natury” oznaczają prawo Boże, bo Stwórca tę naturę stworzył. W powstaniu życia nowego życia człowiek współpracuje z Bogiem. To daje podstawę do mówienia o sacrum ciała kobiety, która staje się matką, choć w danej chwili o tym nie wie.

U progu życia każdego człowieka stoją dwa fakty biologicznie nieodzowne – pierwszy to akt jednoczący rodziców – czyn ludzki ich dwojga, oni o tym kiedy i gdzie decydują i jednoczą się – są za ten ich wspólny czyn oboje odpowiedzialni. Ale ten ich czyn nie jest stworzeniem dziecka. Oni nie wiedzą, czy z ich zjednoczenia będzie owoc, choć mogą się tego spodziewać. Odbyli to swoje intymne spotkanie i rozstali się, bo takie jest prawo życia – człowiek żyje jednostkowo; zjednoczenie można realizować, ale to będą zawsze tylko chwile. Uświadomienie sobie tego ma znaczenie wychowawcze, bo mówiąc o miłości ludzie myślą nieraz właśnie o tych jedynie chwilach, które uważają za miłość – a przecież nie chodzi jedynie o chwile, ale o całe życie, które trzeba wypełnić miłością prawdziwą. Potem następuje drugi fakt biologiczny całkowicie ukryty przed człowiekiem – nikt nigdy tego (w warunkach naturalnych) nie ogląda – już nie czyn ludzi, ale działanie natury: głęboko w organizmie kobiety łączą się komórki siłą ducha. I to jest właśnie jest poczęcie nowego człowieka – conceptio – zapłodnienie. Kobieta stająca się matką nie ma żadnych odczuć tego, co się stało: nikt nie wie, że powstał nowy człowiek, tylko On, Bóg Stwórca („Powołał mnie Pan z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał me imię” – Iz 49,1). Gdy kobieta wie, że jest matką, dziecku już bije serce. Jeżeli to nastąpiło, to jest to dar Boga dla nich, dla rodziców, i dla całej ludzkości, i dla nieba. Gdy dziecko ma się urodzić, matka ma okazję powtórzyć wielkie „fiat” dziewczyny z Nazaretu, to jedyna prawidłowa odpowiedź na wiadomość, że jest matką.

O świętości rodziny decyduje sposób realizowania rodzicielstwa. Postęp medycyny przyniósł nowe wiadomości i wraz z nimi nowe możliwości nadużyć. Współczesna ludzkość popełnia grzech nieznany z przeszłości – zadaje gwałt Stwórcy, sztucznie wymusza życie ludzkie in vitro. Zarówno sztuczne ubezpłodnienie, jak i sztuczne zapłodnienie i wszelka manipulacja macierzystymi komórkami niszczą świętość ludzkiej miłości i świętość rodziny – nie może ona być Bogiem silna, gdy gwałci swego Boga! A zatem czystość małżeńska to realizacja życia zgodnie z Bożym planem miłości i sprawiedliwości. Ludzie muszą się starać dostrzec Bożą perspektywę i pamiętać, że życie skończy się spotkaniem z Bogiem. Trzeba niejako zaprosić Go do rodziny.