Gdy przybiegli pasterze – patrzyli ze zdumieniem,
Że Bóg tak wątłym ciałem objawić się może –
Bo był wiotki jak płomień i kruchy jak cienie,
I proste tylko siano i żłób miał za łoże…
I Trzej Królowie oczom nie chcieli uwierzyć,
Że taka garstka ciała może zmieścić Boga –
I choć widzieli wszyscy, że Bóg w żłobie leży,
O jego słabość zimna przejęła ich trwoga…
Czuli: To wieczność w czasie ludzko objawiona
(bo tyle blasku biło z ciała niemowlęcia) –
Lecz wyciągnęli nad nim obronne ramiona,
By chronić Go od świata i ludzi dotknięcia –
Tak jak się broni świecy przed surowym wiatrem
I kwiatu przed przechodnia nieuważną stopą –
Lecz spojrzeli – i nad Nim zobaczyli Matkę,
I gest pomocnych ramion ich nagle się cofnął…
Bo w Jej oczach tak wielka wiara zaświeciła,
Gdy podniosła pogodne rozumne powieki
Że widzieli: To Pan jest! I jego siła,
I Jego jest zwycięstwo – i jego są wieki!
Widzieli: Krzyżom będzie oddany i grobom,
Lecz wieczne zmartwychwstanie Mn zaświeci rano.
Oto Ciałem się stało nam zwycięskie Słowo! –
I padli na kolana
/Wojciech Bąk/
Niech pokój Narodzonego towarzyszy nam nieustannie,
niech Miłość zrodzona w Betlejem będzie dla nas źródłem wiary i nadziei
administrator witryny - Sławek