Uwaga

Miłość Małżeństwo Rodzina

Rodzina Bogiem silna - Wanda Półtawska

Wierność i dozgonność

Rodzina Bogiem silna to oczywiście taka, która trwa. nie zrywa więzów Sakramentu, ale znosi wszystko – i to, co przynosi los i to, co ludzie sobie nawzajem czynią. Małżeństwo zawierają ludzie nie święci, a w najlepszym wypadku dążący do świętości. Człowiek w swojej słabości i niedoskonałości obciążony skutkami grzechu pierworodnego może nieraz skrzywdzić współmałżonka.

Wśród przyczyn kryzysu, jaki przeżywa rodzina współczesna na plan pierwszy wysuwa się niewierność jednego z małżonków. Jednak zwykle nie jest to naprawdę przyczyna, kryzysu, ale jego skutek. Za kryzys w małżeństwie zawsze ponoszą winę oboje, choć czasem jest to nie tyle wina, ile przyczyna tkwiąca w człowieku lub jego czynach. Stałe obcowanie ze sobą przynosi nieraz sytuacje, które niezupełnie zależą od tych dwojga, a o które oni się jednak wzajemnie oskarżają. Konflikt jest zawsze znakiem braku miłości, ale miłość małżeńska nie jest gotowa w chwili zawierania związku. Z tej przedmałżeńskiej, niedojrzałej, łatwej miłości musi się rozwinąć nowa rzeczywistość – miłość inna, dojrzała, zdolna do znoszenia trudów i wybaczania. Miłość przedmałżeńska musi być darem, ale miłość małżeńska jest wspólnym zadaniem – i bywa. że ona nigdy się nie rozwinie.

W poradni małżeńskiej można nieraz usłyszeć skargę, że „od początku się między nami nie układało”, tak jakby to „układanie się” miało samo zaistnieć, jak np. słoneczna pogoda. Wspólne życie dwojga pod każdym względem różniących się ludzi jest zadaniem trudnym i zawsze wymaga wysiłku – wysiłku wzajemnego poznania i zaakceptowania poznanej tak rzeczywistości. Zarzut, że ktoś się zmienił, że przedtem „udawał dobrego” jest zawsze dowodem braku miłości, bo miłość z jednej strony stawia wymagania samemu człowiekowi, z drugiej zaś strony uzdalnia do akceptacji drugiej osoby w jej prawdzie, może dopiero teraz odczytanej. Okres przedmałżeński nigdy nie daje szans pełnego poznania drugiego człowieka, a daje je dopiero wspólne życie. Ponadto, jeżeli para ludzi nie dąży razem do świętości, ale przeciwnie – razem grzeszy, to małżeństwo, zamiast stawać się wspólną drogą do nieba, staje się degradacją, i zamiast się uszlachetniać i coraz pełniej rozwijać swoje człowieczeństwo małżonkowie stają się sobie coraz bardziej obcy i obojętni; zaś zamiast dążenia do świętości dominuje egoistyczne dążenie do dóbr materialnych. Egoizm rośnie, a miłość, nie ożywiona altruizmem zanika. Narasta obustronne poczucie doznanej krzywdy. Współżycie staje się trudne, a otoczenie od razu daje nieprzemyślaną radę: „macie się kłócić, to lepiej się rozejdźcie”, zamiast poradzić: „to się zmieńcie i przestańcie się kłócić”. Ludzie zapominają, że świętość domaga się wewnętrznej przemiany, potrzebna jest owa metanoia wewnętrzna, a oni chcą od siebie zmian zewnętrznych. Ojciec Święty Jan Paweł II w czasach, gdy był jeszcze bezpośrednio zaangażowany w Duszpasterstwie Rodzin, podczas dnia skupienia, zorganizowanego właśnie dla małżeństw w kryzysie powiedział: „Jest jedno wyjście – furtka pokory – niech każde z was uklęknie i powie »moja wina«„. Oni jednak wzajemnie się oskarżają i ostatecznie zrywają więź małżeńską.

Rozwód jest zawsze klęską, i zawsze jest nieodwracalną, krzywdą wyrządzoną dzieciom. Małżonkowie powinni trwać przy sobie, ale nie chodzi o bierne trwanie dwu egoizmów, które trwają, bo tak nakazuje obowiązek i rzekome dobro dzieci. Samo trwanie może być dalekie od miłości. Nie chodzi o to. aby się „tylko” nie rozwodzić, ale o to, żeby się coraz głębiej prawdziwie kochać; miłość ma z czasem dojrzewać i rosnąć, stając się coraz głębszą i trwalszą. Ta miłość ofiarna, zdolna do wytrwania mimo bólu, potrafi znieść takie zdarzenia losowe jak np. ciężka choroba współmałżonka, czy choroba dzieci.

Rodzina Bogiem silna z upływem czasu krzepnie coraz bardziej i promienieje. Paweł VI mówi o zadaniu małżonków, „aby ukazywali ludziom świętość i słodycz tego prawa, dzięki któremu ich wzajemna miłość wiąże się ściśle z tą ich funkcją, przez którą współdziałają oni z miłością Boga, Twórcy ludzkiego życia” („Humanae vitae” n. 25). Nierozerwalność małżeństwa musi być przyjęta jako zasada postępowania. Młodzi podejmując od początku decyzję o małżeństwie, mają już wtedy zdawać sobie sprawę, że jest to na zawsze, a nie na próbę. Współczesna liberalna etyka sugeruje łatwiejsze rozwiązanie: „spróbujemy, a jak się nie uda, to się rozejdziemy”. Taka postawa staje się obecnie tak rozpowszechniona, że wymaga przeciwdziałania. Potrzebne są dla młodych świadectwa ludzi, którzy potrafili przeżyć życie razem w szczęściu i świętości. W „Liście do rodzin” Jan Paweł II zwraca się do rodzin z prośbą o dawanie takiego świadectwa (n. 23).