Uwaga

Miłość Małżeństwo Rodzina

Rodzina Bogiem silna - Wanda Półtawska

Okres przedmałżeński

Praktyka życia pokazuje, że los małżeństwa zależy w dużej mierze od „prawidłowego startu”, od okresu narzeczeńskiego i przygotowania do oczekujących zadań. Aktualne zagrożenia właśnie tego okresu sprawdzają się potem ciągle narastającym kryzysem małżeństwa, rosnącą na całym świecie ilością rozwodów. Ludzie młodzi zawierają małżeństwo w przekonaniu, że się kochają i że im będzie ze sobą dobrze. Jednak takie przekonanie nie wystarcza i powstaje podstawowy problem – co oni nazywają miłością? I nie wystarcza aktualna świadomość, jest nam dobrze”; jest to bowiem subiektywne odczucie danej chwili – odczucie, które się łatwo zmienia. Miłość przedmałżeńska jest z istoty swojej miłością łatwą; młodzi nie mają jeszcze żadnych trudnych problemów; spotykają się ze sobą uwalniając się od obowiązków i spędzają ze sobą czas istotnie „wolny” – wolny od wszelkiej troski. Ten wspólnie spędzany czas często wypełniają wzajemnym świadczeniem różnych gestów ciała, które sprawiają im przyjemność i nierzadko prowadzą do nadużyć – zaczynają współżyć po małżeńsku, co zawsze jest krzywdą, jakkolwiek oni nie zawsze zdają sobie z tego sprawę i nazywają to współżycie miłością.

Znak równości, postawiony między miłością a aktywacją cielesną jest największym zagrożeniem okresu młodości; w dodatku lansowana przez świat dorosłych koncepcja etyki liberalnej, która propaguje aktywność cielesną jako naturalne uprawnienie osób posiadających odpowiednie narządy, tragicznie rzutuje na losy młodych. Tę tragiczną sytuację ujawnia łatwo zauważalny fakt obniżenia wieku rodziców. Obecnie spotyka się coraz więcej par rodziców małoletnich, matki trzynasto- czy czternastoletnie i ojców szesnasto- czy siedemnastoletnich Dla każdego zdrowo myślącego człowieka jest to sytuacja społecznie patologiczna, a indywidualnie jest to utrata młodości – i oczywiście także świętości. Nawet jeżeli para małoletnich rodziców zawrze sakrament małżeństwa to jest to start nieprawidłowy, który nie przyniesie właściwych owoców.

Miłość przedmałżeńska nie ma prawa do współżycia cielesnego – choć oczywiście miłość angażuje całego człowieka, więc także jego ciało. Ciało ludzkie ma swoje miejsce w miłości – jest, może być na jej usługach, ale musi uwzględniać dobro drugiego człowieka. Każdy człowiek z racji swego Bożego pochodzenia pozostaje w bezpośredniej relacji do Boga – stworzenie wobec Stwórcy – i według planu Bożego ma wrócić do Boga. Stworzony z miłości i dla miłości człowiek ma prawo kochać – co więcej, ma obowiązek kochać, ale musi zrozumieć, co to znaczy kochać. Młodzi ludzie łatwo „coś” nazywają miłością, ale zarazem wiedzą, że „coś” nią nie jest. Rozumieją pojęcie „prawdziwej miłości” i używają go, a Jan Paweł II mówi o miłości „pięknej, oblubieńczej”. Miłości trzeba się uczyć i o nią w sobie zabiegać; ona szuka znaków, ale zjednoczenie cielesne ludzi nie jest jedynie znakiem miłości, jest przede wszystkim znakiem rodzicielstwa – jedynym znakiem rodzicielstwa, wiec do niego mają prawo właśnie ci, którzy mają się świadomie stać rodzicami, którzy podejmują odpowiedzialność za los dziecka – małżonkowie, nikt inny.

Szerzenie lekkomyślnie współczesnych haseł wolności działania seksualnego jest krzywdą dla młodych. Sugeruje im się wszelkimi sposobami – filmy, reklamy, że mają rzekomo prawo do tego działania; niedojrzali, nie umieją się bronić (tak właśnie na forum młodzieży w Lublinie podsumował to spotkanie po długiej dyskusji jego organizator: my nie umiemy się bronić). A świat ludzi dorosłych nie broni wartości dziewictwa, czystości przedmałżeńskiej.

Miłość może znaleźć tysiące sposobów ujawnienia się, są różne znaki miłości. Jest twórcza intuicja miłości – można na różne sposoby okazać miłość, także cieleśnie. Może być pełne miłości spojrzenie, słowa, treść słów i „timbre” głosu i gest ręki, która przygarnia i czyny różnorodne świadczone na rzecz kochanej osoby. Młodzi mają prawo kochać i okazywać sobie tę miłość, ale nie mają praw sięgać po przywilej małżeński. Miłość prawdziwa ma też swoją intymną głębię, która nie pozwala ujawniać się prymitywnymi gestami na oczach publiczności.

Współczesna subkultura zachowania jest przeciwna prawdziwej miłości. Przekazanie młodym właściwych postaw przed małżeństwem jest aktualnie zadaniem palącym, a trudnym dla wszystkich rozumnych rodziców i wychowawców. Młodość jest najkrótszym okresem życia – te dziesięć lat (14 do 24), okresem, który ma decydujące znaczenie dla rozwoju jednostki i właśnie dla przyszłej rodziny. Okres ten ma służyć rozwojowi wartości uczciwości, wierności, szlachetności; a przecież można zdradzić męża czy żonę zanim się go, czy ją pozna. Bywa małżeństwo zawarte „pod przymusem”, gdy decyzję taką wyzwala odpowiedzialność za już istniejące dziecko. Sytuacja taka jest z reguły nerwicorodna i pociąga za sobą w przyszłości postawę antyrodzicielską, antykoncepcyjną, bo takie „narzucone rodzicielstwo” jest przeciwko prawdziwej miłości.

Dziecko ma prawo być oczekiwane z miłością, stworzenie rodziny ma być programem miłości, która pragnie owocować. Znak rodzicielstwa jest dany i zadany małżonkom; jest to trudny przywilej, obarczony trudem odpowiedzialności. Młodzi, sięgając po ten znak niszczą swoją młodość i nie potrafią sprostać trudom, które ze sobą niesie. A dziecko poczęte bez pełnej odpowiedzialności bywa po prostu skazane na śmierć lub na sieroctwo. Ale dorośli boją się dziś poruszać tego tematu – nie bronią tej wartości podstawowej – czystości okresu narzeczeństwa. Ileż razy ludzie niosą swoją młodość jak garb, który gniecie, bo przeszłości nikt nie może człowiekowi odjąć ani zmienić. Oczywiście grzech przeciwko VI przykazaniu może zostać w konfesjonale odpuszczony, Pan Bóg w swoim miłosierdziu przebacza wszystkie grzechy; ale pamięć ciała i człowiek zostaje – można powiedzieć: natura nie przebacza. Grzechy ciała wpisują się w pamięć ciała i w cielesną strukturę – i jeśli np. ludzie podczas zjednoczenia cielesnego utracą dziewictwo lub na dodatek zarażą się chorobą weneryczną, to sam grzech może im zostać przebaczony, ale dziewictwo pozostaje utracone na zawsze i zostaje choroba i pamięć tego. co się stało. Młodość jest dziś zagrożona. Podczas ostatnich rekolekcji głoszonych w Krakowie dla studentów, kardynał Karol Wojtyła powiedział do nich: „wy stoicie do Kościoła bokiem, stańcie frontem, bo to jest walka o wasze dusze”. Właśnie okres przedmałżeński ma być świadomą walką o dusze, o świętość tego okresu.